- Caroline, Klausa zatrzymano na razie na czterdzieści osiem godzin- odpowiedział Jason.- Wyjdzie w czwartek, jeżeli wszystko dobrze pójdzie.
- Co to znaczy "jak wszystko dobrze pójdzie"?- zapytałam.- Czy to znaczy, że Klaus może zostać zamknięty na dłużej?
- Caroline, uspokój się- poprosił.- Z wyników badań wynika, że Leila miała pod paznokciami naskórek Klausa, co przyznaję, bardzo go obciąża, ale przecież on nie zaprzeczył, że widział i pokłócił się z nią, więc żeby go oskarżyć potrzeba czegoś więcej.
- Czyli on wyjdzie, jeżeli oczywiście niczego nie znajdą- powiedziałam.- A czy...- przerwałam, ponieważ musiałam pobiec do łazienki.
- Caroline, wszystko w porządku?- zapytał Jason.- Potrzebujesz jakiejś pomocy?
- Tylko żebyś wyciągnął Klausa z więzienia- powiedziałam.- Jason, będę mogła się zobaczyć z Niklausem, mam bardzo ważną sprawę.
- Caroline, nie wydaje mi się, żeby zgodzili się na wizytę, w końcu zatrzymali go tylko na dwa dni. Czy coś się stało, to naprawdę tak ważne, że nie może poczekać?- pokręciłam głową.- No to mów, zacząłem się martwić.
- Wydaje mi się, że jestem w ciąży- powiedziałam.- Nie mam pewności, ale wszystko na to wskazuje.
- Caroline- zaniemówił.- Musimy to sprawdzić i to natomiast- uśmiechnął się.
- Jason, boję się- zaczynało mi się zbierać na płacz.- Co jeżeli Klausa nie wypuszczą?
- Caroline, nawet nie waż się tak myśleć- ostrzegł mnie.- Klaus, potrzebuje teraz wsparcia i ty musisz myśleć pozytywnie, bo jak nie ty, to kto ma mu pomóc?- zapytał retorycznie.- Teraz poczekaj, pójdę do apteki.
- Zamierzasz pójść dla mnie po test ciążowy?- zapytałam z uśmiechem.- To trochę śmieszne, nie sądzisz?
- Nie ma tutaj Bonnie, Eleny, ani nawet Vanessy czy Katie, przy okazji te dwie wariatki postanowiły akurat teraz jechać do Las Vegas- wywrócił oczami.- Ale pomijając, zostałem ci tylko ja, poza tym od tego są przyjaciele- wyszedł. Minęło pół godziny, zanim wrócił.
- Proszę- podał mi opakowanie.- Zrób go natychmiast, będziemy mieli pewność- weszłam do łazienki. To było najdłuższe pięć minut w moim życiu.
- Dwie kreski- powiedziałam.- To znaczy, że jestem w ciąży- myślałam, że za chwile zemdleje.
- Gratulacje!- uściskał mnie serdecznie.- Caroline, powinnaś się cieszyć, a nie wyglądać jakbyś miała za chwile się rozpłakać. W końcu po raz kolejny zostaniesz mamą- uśmiechnął się. Założę się, że Klaus, będzie w siódmym niebie.
- Wiem- powiedziałam.- Ale w tych okolicznościach, trudno się z tego cieszyć. Jestem w ciąży- powiedziałam, kiedy zaczęło to do mnie docierać.
- Caroline, niebawem wszystko wróci do normy i będziesz mogła w spokoju cieszyć się swoim błogosławionym stanem- powiedział.- Teraz pójdę ostatni raz skontrolować całą sytuację- uściskał mnie i wyszedł.
Dwa dni później:
- Nareszcie jesteś!- krzyknęłam, kiedy Klaus stanął w drzwiach naszej sypialni.- Nawet nie wiesz jak tęskniłam, szkoda tylko, że dzieciaki już śpią- zaczęłam go całować.
- Nie wyobrażasz sobie nawet, jak ja za Tobą tęskniłem- powiedział.- Mam nadzieję, że to nareszcie koniec naszego koszmaru. Jason, powiedział że w domu czekają na mnie jakieś ważne wiadomości, kochanie czy coś się stało?- zapytał, mimo ostatnich przeżyć napawałam się widokiem niepokoju w jego oczach, w końcu martwił się o mnie.
- Klaus, bo ja...- przerwałam, musiałam dodać trochę dramaturgii.- Ja, ja spodziewam się twojego dziecka- uśmiechnęłam się, widząc jego rozdziawione usta.
- Caroline, ja...- zaczęły mu lecieć łzy.- Kochanie, nawet nie wiesz jak szczęśliwym człowiekiem mnie uczyniłaś.
- No ja mam taką nadzieję- powiedziałam.- W końcu czeka mnie teraz dziewięć miesięcy niewygody.
Kochanie, ale nie płacz- zaczęłam mu wycierać łzy z policzków.- Przecież, moja ciąża nie jest powodem do płaczu, oczekiwałam, że będziesz się cieszył jak wariat- uśmiechnęłam się.
- Płaczę, bo nie było mnie, kiedy robiłaś test- powiedział.- To jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu, a mnie to ominęło.
- Kochanie, nie wiedziałam, że tak to przeżyjesz- powiedziałam.- Gdybym wiedziała, zostawiłabym to i poczekała, aż wrócisz- dodałam.- Poza tym nie martw się, czeka nas jeszcze pierwsze USG- uśmiechnęłam się.
- Przepraszam, że tak się rozkleiłem- powiedział wycierając twarz.- Kiedy umówiłaś się do lekarza?- zapytał.
- Poprosiłam, twoją mamę żeby dała mi namiary na swojego lekarza- powiedziałam.- Wizytę mam jutro o dziesiątej- odpowiedziałam na jego pytanie.- Masz coś jutro do załatwienia?
- Teraz już nie mam- odpowiedział.- Ważniejsze jest nasze dziecko, a nie jakiś tam plan filmowy- uśmiechnął się.
- Dziękuje- odpowiedziałam.- Mógłbyś odwieźć jutro dzieci do przedszkola?- zapytałam.
- Oczywiście kochanie, ty możesz pospać jutro trochę dłużej- powiedział.
Następnego dnia:
- Szczerze bardzo się denerwuje- powiedziałam.- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. A powiedz jak zareagowały dzieci, kiedy cie zobaczyły?- zapytałam.
- Były bardzo szczęśliwe- odpowiedział.- O mały włos, nie weszły mi na głowę- uśmiechnął się.- Nie mogę sobie wyobrazić jakie będą wniebowzięte, kiedy dowiedzą się, że zostaną starszym rodzeństwem- to nie było takie proste.
- Martwię się jak zareagują- powiedziałam.- Co my... Jak my sobie poradzimy z trójką dzieci? Nie zapominajmy, że Oskar i Kasandra są chorzy i potrzebują stałej opieki, a przy kolejnym małym dziecku czeka nas dużo pracy.
- Caroline, przecież masz mnie- powiedział po prostu.- Jest jeszcze moja mama, twoja zapewne również pomoże w razie potrzeby, a w innym przypadku zatrudnimy kogoś do pomocy.
- Łatwo Ci mówić- powiedziałam.- Tylko, że to mnie czekają wielkie obowiązki, a do tego wszystkiego miałam wrócić do pracy- dodałam.- Mam jeszcze jeden problem, jak ja sobie poradzę z małym dzieckiem, skoro nawet nie wiem jak się nim należy zajmować.
- Pani Mikaelson, proszę wejść- naszą rozmowę przerwała pani doktor.- Czy pani mąż, ma być obecny przy badaniu?- zapytała.
- Tak, chciałabym żeby był przy mnie w tak ważnym momencie- odpowiedziałam i we trójkę weszliśmy do gabinetu. Położyłam się na kozetce według wskazówek lekarki i po chwili razem z Klausem mogliśmy zobaczyć na ekranie małą plamkę, nasze dziecko.
- Proszę bardzo, to państwa dziecko- powiedziała lekarka.- To około piąty, szósty tydzień ciąży. Chwileczkę tutaj, tutaj jest drugi płód. Jest pani w ciąży bliźniaczej- dodała.- Moje gratulacje- uśmiechnęła się.
- Bliźniaki- wyszeptał Klaus.- Jaja sobie pani robi, w tym momencie?- zapytał, ewidentnie był w szoku.
- Nie proszę pana, nie żartuje sobie z państwa- odpowiedziała.- To zrozumiałe, że jesteście w szoku, w końcu jedno dziecko to wyzwanie, a co dopiero dwoje- uśmiechnęła się.- Caroline, wszystko w porządku?- zapytała.- Strasznie zbladłaś.
- Tak, tak wszystko dobrze- powiedziałam.- Tylko jestem trochę rozkojarzona. Powie mi pani doktor, co mam teraz robić?- zapytałam.
- Już przepisuje dla pani witaminy- odpowiedziałam.- Oczywiście nie możesz się teraz przemęczać, niczego dźwigać i dużo leniuchować, dobre odżywianie to podstawa- dodała z uśmiechem.
- Dziękuje bardzo, widzimy się za dwa tygodnie, tak jak było uzgodnione- powiedziałam i wyszliśmy z Klausem z gabinetu.
***
- Elijah, nawet nie wiesz jaki jestem teraz przerażony- powiedziałem do brata, kiedy spotkaliśmy się następnego dnia, po badaniu Caroline.
- Ale czym się denerwujesz, braciszku?- zapytał.- W końcu jesteś już ojcem- powiedział.- Mogę ci nawet powiedzieć więcej, jesteś cudownym tatą, dzieciaki świata poza tobą nie widzą- uśmiechnął się.
- Nie chodzi tylko o ciążę, Caroline- powiedziałem.- Oczywiście to też oznacza niezłe wyzwanie, ale przecież wiesz jak teraz wygląda nasza sytuacja. Jestem podejrzany o zabójstwo i mimo, że nadal chodzę wolno, na dźwięk dzwonka, aż podskakuje ze strachu.
- Niklaus, przecież tego nie zrobiłeś, nie masz się czego bać, wierzę w sprawiedliwość i ufam jej wymiarowi, w końcu jestem adwokatem.
- Wiem, że próbujesz mnie pocieszyć, ale to nie za bardzo pomaga. Teraz powinienem być silny, moja żona jest w ciąży, do tego z bliźniakami, a ja co mam ochotę uciec jak tchórz. Wszystko mnie przerasta.
- To zrozumiałe, w końcu masz teraz dużo na głowie. Tak między nami mówiąc, ciekawe kto zabił Leilę. Rozmawiałem z Jasonem i z tego co zrozumiałem, policja nie ma żadnych konkretnych śladów. Najprawdopodobniej już nie będziesz się musiał stawiać na komisariacie. Właśnie o co cie pytali ostatnim razem?- zapytał. Sam nie wiedziałem czy to dobry moment na taką rozmowę.
- Pamiętasz śmierć naszego ojca, a właściwie jej okoliczności?- pokiwał twierdząco.- Dokopali się do dokumentacji tej sprawy i jako, że śmierć Leili wyglądała łudząco podobnie, postanowili to zbadać. Bardzo się bałem, że uznają, iż śmierć Mikaela również nie była wypadkiem tylko, że ja go zabiłem z premedytacją.
- Od śmierci ojca minęło już piętnaście lat i nie wydaje mi się, żeby chciało im się bawić w detektywów. Tak swoją drogą, ciekawe jak teraz poprowadzą zagadkowe śledztwo w sprawie śmierci Hamilton- powiedział.- Może Leilę, zamordował Marcel, to by nawet się zgadzało. Tylko jaki mógłby mieć motyw? Owszem on i Leila, ewidentnie coś kombinowali, ale to miało raczej związek z Tobą i Caroline, dlaczego nagle miałby zabić swoją żonę?- rzeczywiście w tej sprawie było wiele znaków zapytania.
- Braciszku, ja chce żeby ta cała sprawa wreszcie przestała mnie dotyczyć i moja rodzina mogła odetchnąć z ulgą- powiedziałem.- Przepraszam, ale obiecałem, że odbiorę dzieci z przedszkola, a dopiero teraz zorientowałem się, że jest tak późno- dodałem podnosząc się z miejsca.- Wpadnij do nas, Caroline na pewno się ucieszy.
- Przyjdę, kiedy tylko znajdę trochę czasu, w końcu za dwa tygodnie wracam do Nowego Jorku.
***
- Caroline, nasze gratulacje!- wrzasnęły dziewczyny chórem, kiedy tylko przekazałam im wiadomość o ciąży.
- No nie wierzę, ale Klaus ma niezłego cela- powiedziała Elena.- Strzelił ci podwójnego gola- uśmiechnęła się.- Kto by pomyślał, w końcu początki waszego małżeństwa nie były łatwe.
- Eleno, nie należysz do osób delikatnych- zauważyła Bonnie.- Ważne, żeby byli szczęśliwi, nieistotne jak układało się między nimi kiedyś.
- My z Katie, wiedziałyśmy o wszystkim wcześniej- powiedziała Vanessa, aby przerwać dyskusje dziewczyn, a my spojrzałyśmy na nią pytająco.- Jason, nie należy do najbardziej dyskretnych ludzi na tym świecie- uśmiechnęła się.
- Właśnie Caroline, jak tam sprawa Klausa?- zapytała Katie.- W kwestii życia prywatnego niezły z niego gaduła, natomiast jeżeli chodzi o sprawy zawodowe, milknie jak grób. W sumie się nie dziwię, ale umieramy z Vanessą z ciekawości, więc może ty nam coś powiesz?
- Teraz już nie ma o czym rozmawiać. Klaus, powiedział, że nie będzie musiał już chodzić na policje. Jeżeli dobrze zrozumiałam, on jest już poza podejrzeniami, a w dalszej sprawie nie mają innych podejrzanych i nie wiemy co będzie dalej. Szczerze, nie obchodzi mnie to, ważne że Klaus już nie ma z tym nic wspólnego i możemy razem myśleć o naszych dzieciach.
- Nareszcie trochę snobizmu z twojej strony- pochwaliła mnie Elena.- Myślałam, że już nigdy tego nie zrobisz.
- Muszę teraz myśleć o sobie- pogładziłam się po jeszcze płaskim brzuchu.- A właściwie o naszej trójce.
- Przepraszam, że się wtrącam, ale jest pani w ciąży?- przede mną stał Marcel Gerard.- Moje gratulacje. Niech pani przekaże Niklausowi, żeby cieszył się tym szczególnym czasem, dopóki jeszcze go ma- nie wiem dlaczego, ale poczułam, że to była zawoalowana groźba.
Dziękuje przekaże- powiedziałam starając się zachować spokój.- Pan wybaczy, ale chciałabym jeszcze chwile spędzić w towarzystwie moich przyjaciółek- Marcel nic więcej nie powiedział.
- On jawnie groził Tobie i Klausowi- zauważyła Elena, kiedy tylko odszedł.- Powinnaś jak najszybciej powiedzieć o tym Nikowi.
- Nie, on za dużo ostatnio przeżył- odpowiedziałam.- Marcel, nic nie może nam zrobić, a teraz dziewczyny, przepraszam ale muszę iść- wstałam i wyszłam, nie chciałam, za nic nie chciałam przyznać, że Elena miała rację.
_____________________________________________
Tak jak obiecałam przepisałam rozdział osiemnasty. Robi się ciekawie i coraz bardziej niebezpiecznie.
Ciąża blizniacza szok niech Carolinne zrobi tak jak radzi Elena to były ewidentne grozby dobrze,że Klausa nie podejrzewają niech Klaus się nie boi poradzi sobie, które opowiadania możesz kontynłować pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze :) Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń