sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział ósmy

Dwa miesiące później:

Wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować, a już nadszedł dzień, w którym miałam wyjść za Niklausa Mikaelsona. Nie wiedziałam czy nie popełniam największego błędu swojego życia, ale musiałam to zrobić. Nie miałam innego wyjścia, przecież w urzędzie czekała już moja i jego rodzina. Właśnie jego rodzina, mimo że Elijah jest cudowną osobą, pozostałe rodzeństwo Klausa budziło mój niepokój. Jadnak musiałam przyznać, że Esther okazała się niezwykłą kobietą. Widać było, że trzyma wszystkie swoje dzieci dość twardą ręką, ale jednocześnie darzy olbrzymią miłością. Napawało mnie to otuchą, ponieważ wiedziałam, że to mój kolejny sprzymierzeniec w wojnie, którą po ślubie mógł mi wytoczyć Niklaus.
- Ziemia do Caroline- Elijah zaczął machać ręką.- Pora żebyśmy jechali do urzędu- podał mi ramię.
- Elijah, myślisz że postępuje słusznie?- zapytałam, mając nadzieję, że doda mi otuchy.- Co zrobię, kiedy razem z Klausem zamienimy sobie życie w piekło?- zapytałam.- Założę się, że do dziś nie wybaczył mi śmierci Rebeki, mimo że to nie była moja wina.
- Chcesz żebym był szczery?- pokiwałam głową.- Nie potrafię powiedzieć, że wróżę wam najszczęśliwszą przyszłość pod słońcem, ale przecież zawsze mogę się mylić i wszystko się między wami ułoży- uśmiechnął się.- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, jesteś dla mnie jak siostra, a teraz będziesz moją bratową zawsze ci pomogę.
- Naprawdę, jesteś moim aniołem stróżem- powiedziałam uśmiechając się.- Dobrze nie ma co tego odkładać, przecież i tak nie zniknie- wiedziałam, że Elijah chciałby jeszcze coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Byłam mu za to  ogromnie wdzięczna. Sama miałam zbyt wiele wątpliwości, żeby do tego jeszcze słuchać jego wypowiedzi. Nie potrafię powiedzieć co się działo później. Czułam się jak w jakimś koszmarnym śnie, podpisując dokumenty, przyjmując życzenia od mojej rodziny i przyglądając się posępnym miną osób, które wiedziały na co właściwie się decydowałam.
- Rozchmurz się, jeszcze ktoś pomyśli, że zmusiłem cie do małżeństwa- powiedział Klaus, kiedy kilka godzin później, wszyscy bawili się na naszym weselu.
- Oboje doskonale wiemy, że tak w istocie było- odpowiedziałam.- Gdyby nie zależało mi na dobru dzieci, nigdy nie zgodziłabym się na to małżeństwo.
- Ciągle powtarzasz, że ja chce tylko skrzywdzić dzieci- odparł wyraźnie znudzony.- Wiesz co mnie się wydaje- spojrzałam na niego pytająco- zwyczajnie boisz się przyznać, że dużo skorzystasz na naszym małżeństwie. Poza tym ja już się postaram, żebyś za parę miesięcy nie potrafiła beze mnie żyć- uśmiechnął się uwodzicielsko.
- W twoich najskrytszych marzeniach- powiedziałam kąśliwie.- W przyszłym tygodniu odbędzie się rozprawa odnośnie opieki nad dziećmi. Mam nadzieję, że znów czegoś nie knujesz i Oskar z Kasandrą trafią pod naszą opiekę.
- Oczywiście- odpowiedział.- Wszystko wskazuje na to, że sąd przychyli się do naszego wniosku. Teraz chodź musimy uczestniczyć w naszym weselu- wyciągnął do mnie rękę.
- Wybacz, ale wolałabym pójść do swojego pokoju- powiedziałam.- Mógłbyś mi powiedzieć gdzie on się znajduje?- zapytałam.
- Oczywiście, to również mój pokój- odpowiedział.- Kiedy wejdziesz na górę musisz, skręcić w  prawo i na końcu korytarza jest nasza sypialnia.
- Jak to nasza sypialnia?- zapytałam.- Chyba nie zamierzasz ze mną spać.
- Wręcz przeciwnie- odparł.- Przecież dzisiaj zawarliśmy związek małżeński i maja droga, ja bynajmniej nie zamierzam rezygnować z jego uroków.
- Zwariowałeś!?- krzyknęłam.- Nie zamierzam... Z tobą... Nie ma nawet takiej możliwości- wydukałam.- O tym nigdy nie było mowy!
- Mów ciszej- upomniał mnie.- Wydawało mi się, że nie musimy dyskutować na ten temat, ponieważ to oczywiste. Ale jeżeli nie było to dla ciebie jasne, powiem to teraz, zamierzamy wypełniać obowiązki małżeńskie i tego samego oczekuje od ciebie.
- Będziesz mnie musiał do tego zmusić!- krzyknęłam i pobiegłam na górę.

***

Boże, dlaczego ona musi być taka wybuchowa. Przez jej niepohamowany charakter teraz wszyscy na mnie patrzyli.
- Pierwsza małżeńska kłótnia- powiedziałem z wymuszonym uśmiechem.- Bawcie się dalej, ja do niej pójdę- powoli wszedłem po schodach i skierowałem się w stronę mojej sypialni.- Caroline, otwórz drzwi. Lepiej będzie jeżeli to zrobisz, ponieważ inaczej będę musiał je wyważyć - usłyszałem otwieranie drzwi i chwile później stanęła w nich zapłakana kobieta.
- Zawsze musi być tak jak ty chcesz, prawda?- zapytała, szlochając.- Ale wiedz, że nie będę się na wszystko zgadzała- zaczęła okładać mnie pięściami.
- Uspokój się- powiedziałem, chwytając ją za nadgarstki.- Nic ci nie zrobię, słyszysz?- trzymałem ją przez dłuższą chwilę, dopóki się nie uspokoiła.- Nie jestem takim potworem jakim ci się wydaje, ale jak myślisz, czy jeżeli będziemy spać osobno nie wzbudzi to żadnych podejrzeń?- zapytałem.
- Nie będę musiała, robić czego chcesz?- zapytała.
- Nie zmuszę cie do niczego- odpowiedziałem.- Teraz powinniśmy porozmawiać o czekającej nas rozprawie, skoro już wyjaśniliśmy jedną kwestię, przyjmijmy że powinniśmy być bardzo zgodni, jeżeli chodzi o dzieci, sąd na pewno będzie patrzył na nas przychylniej jeżeli zagramy zgraną, kochającą się rodzinę.
- Naprawdę myślisz, że nam się uda?- zapytała.- Wiesz, bardzo kocham te dzieciaki i chciałabym być dobrą matką- teraz zobaczyłem, że jest zdruzgotana i poczułem dziwną potrzebę chronienia jej, dlatego ją przytuliłem.
- Będziesz wspaniałą matką- pocieszyłem ją.- Zobaczysz wszystko będzie dobrze- podniosłem jej głowę, spojrzałem w oczy i uśmiechnąłem się, żeby dodać jej otuchy.
____________________________________________________
Rozdział krótki, ale chciałam cokolwiek dodać. Święta już za nami, mam nadzieję, że spędziliście je tak jak chcieliście. Życzę wam Szczęśliwego Nowego Roku:) KOMENTUJCIE.  

2 komentarze:

  1. Biedna Carolinne aż się popłakała boję się trochę reakcij Ester na Carolinne szkoda,że nie było z nią dzewczyn uwielbiam Klausa rozdzał świetny chciałabym żebyś napisała opowiadanie o miłości Klausa i Eleny pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cię kobieto! Szkoda mi Caroline ale podobało mi sie gdy Klaus przytulił naszą blondi ;) Z niecierpliwością czekam na NN i życzę dużoooo weny ;)
    Pozdrawiam- Sambora <3
    Ps. Prośba do Wszystkich! Jeśli znacie jakieś dobre blogi o Steroline po polsku (!) to napiszcie mi je w odpowiedzi na ten komentarz ;) Z góry Dziękuję

    OdpowiedzUsuń