środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział trzynasty

Kolejnego dnia czułam się jeszcze bardziej rozkojarzona. Klaus, nasza randka, to co powiedziała mi Esther i do tego wszystkiego jeszcze zajmowanie się dziećmi. Nie potrafiłam się na niczym konkretnym skupić.
- Ziemia do Caroline- powiedział Klaus, podchodząc do mnie od tyłu.- Dobrze się czujesz? Źle wyglądasz- dodał.- Może potrzebujesz chwili odpoczynku? Zajmę się dzieciakami.
- Nie trzeba- odpowiedziałam.- Usiądę sobie w ogrodzie, pooddycham świeżym powietrzem i zaraz nabiorę kolorów.- Klaus- zawołałam, kiedy wyszedł do salonu.- Mam prośbę, mógłbyś jutro się nimi zająć? Chciałabym pojechać do fundacji. Wiem, że teraz jesteśmy w Nowym Jorku, a to jest w Los Angeles, ale dzwoniła Eweline i powiedziała, że kilkoro dzieci się rozchorowało, a jestem tam jedynym lekarzem.
- Jak tak dalej pójdzie, to ty będziesz potrzebowała lekarza- powiedział.- Ale jak chcesz, zajmę się nimi jutro- wyglądał jakby coś mu nie pasowało.
- Jeżeli nie masz jutro czasu, wystarczy, że powiesz- odpowiedziałam.- Zawsze mogę poprosić twoją albo moją mamę.
- Nie oczywiście, że zajmę się naszymi dziećmi- powiedział.- Jednak nie podoba mi się fakt, że chcesz jechać do Los Angeles, kiedy oficjalnie jesteśmy na urlopie. W końcu to ty najbardziej się cieszyłaś, że będziemy mogli spędzić trochę czasu razem, jak rodzina, poza tym nie po to brałem kilka dni wolnego, żeby być zostawiony sam sobie- było widać, że jest zły.
- Klaus, przecież ja wrócę jutro- powiedziałam- W końcu samoloty latają bardzo szybko- uśmiechnęłam się.- No już rozchmurz się, przecież nie jadę na koniec świata. Poza tym jeszcze pomyślę, że jesteś we mnie zakochany, skoro tak mocno się gniewasz- roześmiałam się.
- O nie, to byłoby najgorsze, co mogłoby mnie spotkać w tym życiu- zakpił.- Możesz wyjechać nawet w tej chwili, tylko proszę powiedz mi jedno, czy w tej waszej organizacji jest ktoś kto, może Cie zatrzymać w Los Angeles?
- Ale o co Ci chodzi, bo nie rozumiem?- zapytałam.
- Chodzi mi o to czy, jest tam jakiś mężczyzna, który może wpłynąć na nasze relacje- odpowiedział.- O to czy, wrócisz do nas taka sama jak wczorajszego wieczoru?- spojrzał na mnie pytająco.
- Klaus, czy ty zwariowałeś?- zapytałam.- To oczywiste, że wrócę taka sama, jaka jestem teraz. A odpowiadając na twoje pytanie, nie ma nikogo, kto mógłby zrujnować nasze relacje, przynajmniej z mojej strony- powiedziałem.
- Czyżbyś piła do mojego spotkania z Leilą?- zapytam, spojrzałam na niego sugestywnie.- Tłumaczyłem Ci już, że to było zwykłe spotkanie towarzyskie. Wolałbym, żebyśmy do tego nie wracali. Nie mam nic do ukrycia, więc jeżeli chcesz o coś zapytać, zrób to teraz i zapomnijmy o tej sytuacji, dobrze?
- Skoro, już o tym wspomniałeś- uśmiechnęłam się.- Powiedz mi, czy ta cała Leila Hamilton, była dla Ciebie ważna? Czy była równie ważna jak Rebekah?- rzeczywiście było to dla mnie istotne, żeby wiedzieć czy mam szanse, czy nasze małżeństwo ma jakąś szanse.
- Caroline, czyżbyś była zazdrosna?- zapytał.- Dobrze, dobrze już odpowiadam, tylko się nie gniewaj. Leila była tylko jedną z wielu dziewczyn, które miałem przed Rebeką. Jednak rozstaliśmy się w zgodzie i zostaliśmy przyjaciółmi, dlatego postanowiłem się spotkać, przy okazji, że jestem w mieście, dla mnie to żaden problem, jednak jeżeli chcesz mogę zerwać ten kontakt, tak mam zrobić?- przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej.- No co to za mina, czy wczoraj przypadkiem nie całowałem swojej żony? Dlaczego się tak wzdrygnęłaś?
- Oczami wyobraźni, zobaczyłam jak przytulasz swoją egzotyczną piękność- powiedziałam.- W końcu ona ma idealną figurę, a nie taką grubą dupę jak moja- zrobiłam zbolałą minę.
- Wiesz co, ja zdecydowanie bardziej wolę kobiety z krągłościami- odpowiedział.- Zapomniałem jeszcze się zbuntować- spojrzałam na niego pytająco.- W końcu, kiedy wyjedziesz, stracę jeden wieczór, uwodzenia pięknej nieznajomej- uśmiechnął się zawadiacko.- I co my teraz z tym zrobimy?- zapytał.
- Powiedzmy, że to ja, zaproszę cie na drugą randkę- zaproponowałam.- Ty zaprosiłeś mnie na pierwszą, więc ja się odwdzięczam i zapewniam, że kiedy wrócę, spędzimy czas tylko we dwoje, po mojemu, obiecuje, odpowiada Ci moja propozycja?
- Pomyślmy...Niech no się zastanowię...No nie wiem...- specjalnie się ze mną przekomarzał.- No dobrze, niech Ci będzie, zgadzam się- pocałowałam go w policzek.- Tylko tyle?
- A chciałbyś więcej?- zapytałam z uśmiechem.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak wiele- odpowiedział kokieteryjnie.- Niedługo dostanę to czego chce, powiem Ci więcej, ty także będziesz tego chciała.
- Flirciarz z pana, panie Mikaelson- powiedziałam.- Nie wypada, uwodzić nieznajomej dziewczyny, nie uważa pan, że to zdecydowanie za szybkie tępo?
- Dobrze, skoro pani tak uważa- odpowiedział.- Będę chodził z tą śliczną dziewczyną na spacery za rączkę i ukradkiem skradał całusy przy świetle księżyca- uśmiechnął się.
- To zdecydowanie najlepsze wyjście- pochwaliłam.- Teraz wybacz, ale muszę powiedzieć dzieciom, że mnie nie będzie i się powoli zbierać, twoja mama udostępniła mi wasz samolot, więc będzie czekał o czwartej po południu na lotnisku JFK.
- Dziękuje, że powiedziałaś kto stoi za tą sytuacją, będę wiedział teraz kogo zbesztać- powiedział.- Nie martw się tylko żartowałem- dodał widząc moją poważną minę.- Idź robić to co musisz, a ja w tym czasie zajmę się sobą.

Następnego dnia:

- Wszystko będzie dobrze- powiedziałam do Eweline.- To tylko zwykła epidemia grypy, nie ma się czym martwić.
- Wspaniale mieć kogoś takiego jak ty- powiedziała.- Napijesz się ze mną kawy?- zapytała.- Bardzo chętnie posłucham co u was słychać.
- Oczywiście z wielką przyjemnością- odpowiedziałam.- Jednak o piętnastej muszę być na lotnisku, ponieważ obiecałam, że wrócę jeszcze dzisiaj do Nowego Jorku.
- Widzę w twoich oczach, że wszystko idzie ku dobremu- powiedziała z uśmiechem.- Opowiadaj jak tam dzieciaki i co ważniejsze, jak tam sprawa z Klausem. Układa wam się?- zapytała.
- Może nie jesteśmy idealnym małżeństwem- odpowiedziałam.- Ale teraz jest już coraz lepiej, powiem szczerze, sama jestem zdziwiona jak Klaus się zmienił. Jest miły, czuły i bardziej wyrozumiały niż jeszcze kilka miesięcy temu. Powiem Ci więcej, znaleźliśmy sposób na lepsze poznanie, zaczęliśmy chodzić na randki- uśmiechnęłam się.
- Bardzo się cieszę- powiedziała.- Zwłaszcza ze względu na was, dużo przeszliście, przecież wasze początki były wstrząsające, a teraz nagle jesteście rodziną, musicie stworzyć zgrany zespół.
- Właśnie ze względu na to postanowiłam się postarać- powiedziałam.- Poza tym, Eweline, nie wiem jak to powiedzieć, ale Klaus...Klaus bardzo mnie do siebie przyciąga. Nie chodzi tylko o stronę fizyczną, ale i emocjonalną. Boże to takie żenujące- zawstydziłam się.
- Caroline, to całkowicie zrozumiałe- powiedziała.- W końcu, jesteś kobietą, a Klaus przystojnym mężczyzną, poza tym to twój mąż, więc powiedziałabym, że to jak najbardziej wskazane, żeby cie przyciągał. A tak zupełnie z innej beczki, kiedy na stałe wrócisz do pracy?- zapytała.
- Klaus, załatwił dzieciakom miejsca w przedszkolu, więc myślę, że w przyszłym miesiącu wrócę do fundacji, tylko mam prośbę, czy będę mogła pracować na pół etatu, sama rozumiesz, teraz będę musiała łączyć życie zawodowe z rodzinnym- uśmiechnęłam się.
- Oczywiście Caroline, to żaden problem- odpowiedziała.- Będziesz mogła sama zdecydować w jakich godzinach chcesz pracować.
- Dziękuje Ci bardzo- odpowiedziałam.- Wybacz, ale muszę się spieszyć, rodzina na mnie czeka.

Kilka godzin później:

- Cudownie było znów zobaczyć wszystkich w fundacji- powiedziałam, kiedy razem z Klausem popijaliśmy wino, po położeniu Oskara i Cassie do łóżek.- Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo za nimi tęskniłam.\
- Widać, że odżyłaś- powiedział.- Oczy ci się śmieją. Jednak mam nadzieję, że nie czułaś ulgi tylko ze względu na to, że odpoczywałaś od nas. Dzieciaki przez cały dzień mówiły tylko o Tobie, nawet nie wiesz jak długo.
- Cieszę się- odpowiedziałam.- To oznacza, że za mną tęskniły, tak samo jak ja za nimi.
- A za mną? Za mną, także tęskniłaś?- zapytał z uśmiechem.
- Dobrze, za Tobą również- odpowiedziałam po chwili.- Niech Ci będzie, tęskniłam za twoim marudzeniem- dodałam z uśmiechem.- Opowiedz mi lepiej co dzisiaj robiliście, chce wszystko wiedzieć ze szczegółami.
- Wreszcie mieliśmy czas, żeby wybrać się na te obiecane lody- odpowiedział.- Później poszliśmy poskakać na trampolinie, na dodatek dałem się namówić na bajkę w kinie- dodał z taką miną, że zaczęłam się głośno śmiać.- Uważasz, że to śmieszne, w końcu zobaczyłem jakie dzieciaki potrafią być absorbujące, a przy okazji odkryłem, że nie mam zupełnie kondycji. One naprawdę szybko biegają- teraz to już krztusiłam się ze śmiechu.
- A widzisz- powiedziałam.- Dzieci to praca,, na pełen etat i nie można sobie od niej zrobić dnia wolnego.
- O z tym dniem wolnym to bym nie przesadzał- powiedział.- W końcu kogo nie było dzisiaj w domu?- zapytał, unosząc brwi.- Dobrze, dobrze nie mówmy już o tym- dodał, widząc, że już otwieram usta, żeby się odgryźć.- Jeszcze się przez to pokłócimy, powiedz lepiej jak smakuje Ci wino?
- Oczywiście, jest pyszne- odpowiedziałam.- Tylko przydałoby się, żeby ktoś zrobił mi masaż, strasznie zdrętwiał mi kark- Klaus, podszedł do mnie bez słowa i zaczął masować.
- Odpowiada pani takie natężenie?- zapytał.
- Wspaniałe uczucie, jaka ulga- powiedziałam, to naprawdę było cudowne. Nagle poczułam, usta Klausa na moim karku. Zdecydowanie wzrosło napięcie, delektowałam się tą pieszczotą. Klaus przerwał i usiadł obok, przez chwilę przyglądaliśmy się sobie. W końcu ja przejęłam inicjatywę i usiadłam mu na kolanach, wyglądał na zdziwionego, ale po chwili znów zaczęliśmy się całować. Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się w łóżku.
- Nie Klaus, poczekaj- powiedziałam, przytomniejąc.- To zdecydowanie za szybko- oderwał się ode mnie.
- Caroline- powiedział zdyszany.- Nie chcesz?
- Klaus, nie powinniśmy tego robić, nie w takim tępię, ja potrzebuje czegoś więcej- powiedziałam.
- Dobrze, masz rację, szanuje to- powiedział.- Czy kiedyś będzie nas łączyło tak dużo, że nie będziesz się powstrzymywała?- zapytał, kiedy doprowadziliśmy się do porządku.
- Nie potrafię tego przewidzieć- odpowiedziałam.- Gniewasz się?- zapytałam.- Zrozum, w moim przypadku mężczyzna musi zasłużyć, na to żebym poszła z nim do łóżka, nigdy nie byłam łatwa.
- Rozumiem- odpowiedział.- Jeżeli jest, chociaż cień szansy, poczekam. Obiecuje, że zasłużę na twoje uczucia. Mam iść do innej sypialni?
- Nie, nie musisz- odpowiedziałam szybko.- Klaus, czy to stworzy między nami jakąś barierę?- zapytałam.
- Nie musisz się martwić- odpowiedział.- Masz rację, najpierw powinniśmy zbudować więź, poza tym w głębi duszy, cieszę się, że nie jesteś łatwa- uśmiechnął się.
- Skoro już wyjaśniliśmy sytuację, chodźmy spać- powiedziałam. Tej nocy spaliśmy przytuleni.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział Klaus z Caroline coraz bardziej się do siebie zbliżają ,ale dobrze ,że się nie spieszą super oby tak dalej pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się z tego co Carolinne powiedzała to znaczy o tym,że nie jest łatwa było tak romantycznie Ewelinne ma rację Klaus jest przystoinym facetem dobrzeby było żeby zerwał kontakt z przyjaciółką dla dobra małrzeństwa pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie ! Uwielbiam twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział Klaus z Caroline coraz bardziej się zbliżają do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń